Dziś
kilka słów o bardzo popularnym elementarzu pielęgnacji. Choć największym
zainteresowaniem cieszył się już jakiś czas temu to nadal jest bardzo chętnie
czytanym poradnikiem.
Autorka
jest Koreanką wychowaną w Kalifornii. Po osiągnięciu pełnoletniości postanawia
wrócić w rodzinne strony. Szybko dochodzi do wniosku, że to była bardzo dobra
decyzja. W Seulu czuje się jak w domu i czytając „Sekrety urody Koreanek” można
poczuć się jakby właśnie po tym domu oprowadzała swoich czytelników. W książce
zawarła wiele cennych wskazówek dla osób wybierających się w tamte strony. Mnie
przede wszystkim zainteresował „tajemny koreański rytuał pielęgnacyjny”.
Poniżej wymieniłam sześć rzeczy na które zaczęłam zwracać szczególną uwagę po przeczytaniu
książki (a które wcześniej były dla mnie mało istotne):
1.Dwuetapowe oczyszczanie
Olejek myjący
odkryłam już kilka lat temu i do tej pory w codziennym demakijażu
ograniczałam się tylko do niego. Po przeczytaniu poradnika zaczęłam
stosować dodatkowo produkt na bazie wody. Muszę przyznać, że już widzę
pierwsze efekty.
2. Złuszczanie
Nie
przepadam za peelingami i do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak istotne
jest złuszczanie naskórka. Szczególnie do gustu przypadł mi peeling
enzymatyczny, który działa bardzo delikatnie, a efekty zauważyłam już po pierwszym użyciu. Cera jest
promienna, wygładzona, a makijaż na niej wygląda dużo lepiej.
3. Tonik po każdym kontakcie
skóry z wodą
Poza
usunięciem resztek makijażu ma przede wszystkim przywrócić odpowiednie pH skóry
twarzy i przygotować ją do wchłonięcia substancji nawilżających.
4. Emulsja z filtrem przeciwsłonecznym
Emulsja
nie jest przeznaczona tylko dla plażowiczów ale powinna być nakładana
kilkukrotnie w ciągu dnia na twarz.
5. Krem BB lub CC
Często
stosuję krem BB zamiast podkładu, do tego korektor i wszystkie niedoskonałości
są ukryte ;) Daje bardzo naturalny, delikatny efekt więc świetnie sprawdza się
przede wszystkim w cieplejsze dni.
6. Nie tylko kosmetyki…
Nieprzespana
noc, stres, zmęczenie, nieodpowiednia dieta, alkohol i papierosy- to wszystko
wpływa źle na zdrowie, a co za tym idzie również na wygląd cery. Niestety nie
ma się co łudzić… Dopóki nie wyeliminuje lub zminimalizuje się pewnych
czynników to i najdroższe kosmetyki nie pomogą.
Koreanki
słyną z pięknych cer. Okazuje się, że do perfekcji
dążą każdego dnia i to od najmłodszych lat. Charlotte Cho zwraca uwagę na to,
że najważniejsze jest poznać potrzeby własnej skóry oraz kosmetyki, które jej
odpowiadają.
Książka
napisana jest prostym, zrozumiałym językiem. Czyta się ją szybko, a czas
dodatkowo umilają obrazki wewnątrz poradnika. Choć jest coś, co mnie osobiście
w niej irytowało- po prawie każdym rozdziale lista ulubionych produktów autorki. Ale to jest
taki szczegół;) Pewnie inaczej bym do tego podeszła gdyby te produkty były bez
problemu dostępne w Polsce.
Znasz książkę Charlotte Cho?
Co o niej sądzisz?:)
Będzie
mi bardzo miło jeśli polubisz mnie na Facebooku i/lub zaobserwujesz na Instagramie.
Palić nie palę, alkoholu też tyle co na lekarstwo, ale walczę z bezsennością :) Bardzo ciekawi mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńJa w tej książce nie odkryłam niczego cudownego.
OdpowiedzUsuńCzytałam – faktycznie poszło bardzo szybko, a u mnie to nie jest standard, bo jak czytam książki, to automatycznie (bezwiednie) robię im korektę (zboczenie zawodowe ;)) i przez to tempo lektury bardzo zwalnia...
OdpowiedzUsuńNie dowiedziałam się w sumie niczego nowego, ale miło było podsumować i uporządkować to, co wiem. No i też trochę bardziej się przykładam do niektórych punktów programu, a wcześniej – mimo że wiedziałam – często miałam to i owo w d**ie ;)
Fajna i lekka książka. Kupiłam ją podczas pobytu nad morzem :) Dowiedziałam się paru ciekawostek.
OdpowiedzUsuń